zaczelo sie tak...
w 2010 roku pelnym podrozy.. ja i walizka, nie mamy odpoczynku,
poznaje urocza BERNIE , i juz od razu wiem.. w IRLANDII sie pije.. ojj i to duzo, ja nie mam szans, hihi. 1 , 3 drinki i koniec a jej rodzenstwo.. siee rozkreca:))
z Berni zaprzjaznic sie nie trudno, kochana i slodka dziewczyna.nic dodac nic ujac.
,razem z nia i Wiola kilka win poszlo, jedna ja tylko troszke dla towarzystwa..
jakk sie wydawawac by moglo odlegla irlandia jest nam bliska, oni tez lubia dobrze zjesc ,
mamy tu mnostwo owocow morza - jej rodzina to rybacy:))
z galway przemieszczamy sie autobusem tanio do dublina.stolicy
zdjecia dublina- marty i wioli,i berni. dzieki nim wiem ze to piekne miejsce,ale ciezko sie tu zyje,
pogoda kaprysna, fiordy ..rybak nie ma lekko na morzu
ja mam nadzieje odwiedzic to piekne miejsce,niedlugo:=)))
a najwieksza niespodzianka bylo kiedy ona do pl przyleciala do krakowa!
czego sie nie robi z przyjazni:)
ahhh dziewczyny, niezapomniane te dni:))brakuje mi was cholernie..!!
dobranoc podroznicy.ja dzis sie zatrzymam, w domu, pod kolderke z herbatka... bo snieg spadl.. a zimna nie lubie, zdecydowanie cieplolubna jestem ....wiec ide marzyc.. o kolejnej podrozy... :)dobranoc